Dom Narodowy w Cieszynie to instytucja z tradycją sięgającą ponad stu lat, ale po zmianach, jakie zaszły w Polsce w 1989 roku, nie działał zawsze tak, jak chcieliby mieszkańcy naszego miasta, czasami miał pecha do dyrektora, czasami nie było pieniędzy na działalność, czasami były one trwonione w niekoniecznie dobry sposób, czasami odbywały się wojenki personalne, a czasami umieszczano tam przypadkowe osoby z politycznego nadania. Przez cały ten czas Adam Cieślar był w jakiś sposób związany z tą instytucją, a od roku 1999 jest jej etatowym pracownikiem. Znam się z nim całkiem dobrze, wiele razy miałem okazję z nim współpracować i zdradzę wam sekret, nigdy się na nim nie zawiodłem. Zawsze starał się być odpowiedzialny za to co robi, otwarty na wszelkie pomysły, zaangażowany w działalność na którą się zdecydował, a jeśli się na coś nie zgadzał to była to zawsze przemyślana decyzja, a zamiast głupiego kręcenia potrafił stanowczo powiedzieć "nie" i uzasadnić dlaczego tak właśnie zadecydował. Z kandydatów na dyrektora COK Dom Narodowy wydał mi się więc jedynym rozsądnym kandydatem w ostatnim konkursie i ucieszyłem się jak pani burmistrz powierzyła mu ostatecznie to stanowisko. Nie mogłem się więc powstrzymać i wybrałem się do niego w odwiedziny, które zaowocowały w taką oto sympatyczną rozmowę.
1. Twoje początki współpracy z tym miejscem to
granie dyskotek na początku lat dziewięćdziesiątych. Czy potrafiłbyś przybliżyć
czytelnikom specyfikę tamtych imprez i jakieś ciekawe smaczki, które wtedy były
codziennością, a dzisiaj mogą wydawać się śmieszne z perspektywy czasu i
zupełnie innych standardów?
(śmiech) Wszystko było inne… Imprezy w
piątkowe i niedzielne wieczory trwały od … 17.00 do 22.00. Potem grzecznie cała
cieszyńska młodzież szła do domu. Chyba, że ktoś znał bramkarzy w Panotpicum…
ale to inna historia. W szatni Domu Narodowego kupowało się paluszki i nie do
końca zimne napoje. Grałem z kaset magnetofonowych lub czasami z winyli (igły
w tonsilowskich gramofonach strasznie w tych warunkach skakały). Wtedy DJ to był ktoś. Dostęp do muzyki był słaby, więc „błyszczał” w towarzystwie nagrywając znajomym kasety
z nowościami dostarczanymi przez ekskluzywny serwis tylko dla dj-ów. Poza tym stałym elementem wystroju sali były – wiszące na ścianach niezniszczalne kolumny Altus
i obowiązkowe kolorofony. Muzycznie to był czas przełomu – kończyło się niezwykle popularne u nas italo disco, nadchodziło nowe – muza klubowa, trance, house i „czarne” rytmy wyznaczały trendy lat 90-tych.
w tonsilowskich gramofonach strasznie w tych warunkach skakały). Wtedy DJ to był ktoś. Dostęp do muzyki był słaby, więc „błyszczał” w towarzystwie nagrywając znajomym kasety
z nowościami dostarczanymi przez ekskluzywny serwis tylko dla dj-ów. Poza tym stałym elementem wystroju sali były – wiszące na ścianach niezniszczalne kolumny Altus
i obowiązkowe kolorofony. Muzycznie to był czas przełomu – kończyło się niezwykle popularne u nas italo disco, nadchodziło nowe – muza klubowa, trance, house i „czarne” rytmy wyznaczały trendy lat 90-tych.
2. Mało kto zna dzisiaj Dom Narodowy lepiej niż Ty,
jesteś w końcu pracownikiem tej instytucji od 20 lat i znasz pewnie nawet jej
najmroczniejsze sekrety. Opowiedz proszę jakie przez ten czas pełniłeś tu
funkcje, na czym polegała Twoja praca, jaką dała Ci wiedzę i doświadczenie, a
jakim kapitałem swojej osoby wchodzisz w odpowiedzialną funkcję dyrektora?
Zanim 20 lat temu rozpocząłem moja zawodową
przygodę z Domem Narodowym, w czasie
studiów pracowałem jako wolontariusz przy organizacji Festiwalu Teatralnego „Na
Granicy”
i Święta Trzech Braci. I to było coś – zwłaszcza Festiwal, który wtedy był sztandarową imprezą Solidarności Polsko-Czesko- Słowackiej i powiewem prawdziwej wolności – również tej intelektualnej. A przy okazji był niezłym chrztem bojowym dla nieopierzonego animatora kultury J. Później przygotowywaliśmy te i inne imprezy w naprawdę bardzo wąskim gronie pracowników i sympatyków COKu. Bez dzisiejszych gadżetów, nowoczesnej techniki, komunikacji powstawały duże rzeczy oparte na zaufaniu, partnerstwie i przyjaźni ponad granicami – geograficznymi i mentalnymi. Jako instruktor w COKu, miałem przyjemność przez te wszystkie lata pracować z kilkoma dyrektorami. Od każdego z moich poprzedników mogłem nauczyć się czegoś innego…
i Święta Trzech Braci. I to było coś – zwłaszcza Festiwal, który wtedy był sztandarową imprezą Solidarności Polsko-Czesko- Słowackiej i powiewem prawdziwej wolności – również tej intelektualnej. A przy okazji był niezłym chrztem bojowym dla nieopierzonego animatora kultury J. Później przygotowywaliśmy te i inne imprezy w naprawdę bardzo wąskim gronie pracowników i sympatyków COKu. Bez dzisiejszych gadżetów, nowoczesnej techniki, komunikacji powstawały duże rzeczy oparte na zaufaniu, partnerstwie i przyjaźni ponad granicami – geograficznymi i mentalnymi. Jako instruktor w COKu, miałem przyjemność przez te wszystkie lata pracować z kilkoma dyrektorami. Od każdego z moich poprzedników mogłem nauczyć się czegoś innego…
3. Sporo osób kojarzy Cię głównie jako dj-a z
nieistniejącej już „Zielonej Trójki” gdzie byłeś twarzą tego lokalu przez wiele
lat, można powiedzieć, że stworzyłeś słynne „czarne piątki”, a poza tym do
dzisiaj można Cię czasami spotkać zarówno jako dj-a jak i konferansjera w
różnych miejscach nie tylko w Cieszynie. Co daje Ci praca z publicznością, jak
wpływa to na Twoje działanie w pozostałych sferach życia zawodowego?
Praca z publicznością, jak sam wiesz, jest
moją pasją, daje dużo satysfakcji i porządnego energetycznego kopa. A jej
esencją jest bezpośredni kontakt z widzem- dla mnie szalenie ważny. Od kilku
lat prowadzę Strefę Kibica w ramach Pucharu Świata w Skokach Narciarskich – tam
ten kontakt jest naprawdę bliski. Na marginesie - to bardzo fajna impreza i mam nadzieje dalej
być jej częścią, niezależnie od tego,
gdzie obecnie jestem.
4.
Stanowisko dyrektora to duża odpowiedzialność,
Twoje decyzje wpływają na Twoją markę, ale Ty musisz być kompromisowy względem
machiny biurokratycznej, względem swoich zwierzchników w ratuszu, względem innych
instytucji kultury, a także względem swoich pracowników. Jak planujesz to
wszystko pogodzić i jakie masz obawy z tym związane?
Obawy wielkie! Finansowe, organizacyjne… Przede
wszystkim – zależy mi na pracy z zespołem ludzi, na których mogę polegać. Nie
„cokersów” z fotek na FB, ale ludzi z krwi i kości, odpowiedzialnych, znających
swoją pracę i traktujących ja jak pasję. Taką grupę współpracowników chcę
stworzyć. Z drugiej strony - COK nie może być samoistnym bytem, istniejącym
obok miasta. Jest ważnym elementem większej całości i dbając o swoją markę musimy mieć tego świadomość . Dlatego –
zawsze to podkreślam – tak ważna jest współpraca wszystkich instytucji i
nieinstytucjonalnych animatorów kultury. Razem pracujemy dla dobra miasta i
jego mieszkańców, co jest celem nadrzędnym.
5.
Współpraca z Uniwersytetem, z teatrem,
biblioteką, książnicą, zamkiem, zespołem pieśni i tańca, z muzeami
cieszyńskimi, z Czeskim Cieszynem i z jednostkami kultury sąsiednich gmin czy
innych bliskich miejscowości. Najlepiej współpracować z każdym kto tej
współpracy chce, nawet z prywatnymi firmami, ale zapewne masz w głowie jakieś
priorytety jeśli chodzi o potencjalnych partnerów dla inicjatyw Domu
Narodowego. Możesz o tym powiedzieć coś więcej?
Trochę już o tym powiedziałem wcześniej. COK
jest w centrum miasta, w centrum zainteresowania (często niestety z powodów nie
mających nic wspólnego z jego działalnością). Przede wszystkim – stawiam na
inicjatywy obywatelskie, słuchanie głosu mieszkańców. Nie ważne, czy stoją za
nimi instytucje, organizacje pozarządowe (bardzo dla mnie ważne), czy są
osobami niezrzeszonymi. Dom Narodowy powstał ponad sto lat temu ze społecznej
aktywności, po to, żeby tę aktywność wspierać i animować. I tej idei
pozostaniemy wierni.
6.
Chyba nie tylko mieszkańcy Starego Targu cieszą
się, że w Święto Trzech Braci nie będzie tam jazgotu karuzel, ale to przecież
nie jedyna zmiana jaka nastąpi w tej imprezie. Zdradź jakie jeszcze zmiany
planujesz wprowadzić żeby wnieść więcej świeżości w ten najbarwniejszy weekend
roku w naszym mieście.
Karuzel na Starym Targu nie będzie – to już
postanowione. To miejsce mamy nadzieję odkryć na nowo i przeznaczyć na
bezpieczną, familijną rozrywkę dla całych rodzin . Warsztaty, interaktywne
konkursy, spektakle teatralne, występy młodych wykonawców i artystów związanych
przede wszystkim z naszym regionem – to wszystko i o wiele więcej będzie tam
czekać na widzów. Rynek rezerwujemy dla wieczornych koncertów. Będą oczywiście
– muzyczne gwiazdy. Ale Święto Trzech Braci to nie tylko estrady, koncerty, to
również wydarzenia towarzyszące, sportowe i rekreacyjne. I tutaj też planujemy
niespodzianki. Szczegóły – niebawem.
7.
Kino Na Granicy to chyba najlepszy produkt
eksportowy Cieszyna jeśli chodzi o kulturę. Powszechne są jednak głosy, że
takich wydarzeń potrzebnych jest więcej. Czy jest szansa, że miasto przy pomocy
kierowanej przez Ciebie instytucji stworzy jakąś imprezę, która skutecznie
wypromuje Cieszyn w odległych miejscach i przyciągnie tu duże rzesze
uczestników?
No właśnie – Kino Na Granicy jest
zdecydowanie największą imprezą, taką , która ściąga do Cieszyna wielu widzów.
Ale nie jedyną . Cieszy mnie odradzanie się Festiwalu Teatralnego „Bez Granic”
– mocno kibicuję jego organizatorom. Od kilku lat – głównie poza strukturami
COKu pracowałem przy Brackiej – obecnie Piwnej Jesieni . Jest tam klimat, jest
potencjał do dalszego rozwoju wydarzenia – w partnerstwie z Miastem. Browar
znajdujący się na Szlaku Zabytków Techniki jest świadectwem industrialnego
dziedzictwa Cieszyna. Czy jest miejsce na nowe duże eventy –z pewnością tak.
Głośno mówi się już o jarmarku świątecznym z prawdziwego zdarzenia, z bogatym
programem kulturalnymi szeroką ofertą handlową. Pracujemy też nad kilkoma
innymi pomysłami…
8.
Od jakiegoś czasu Cieszyn nie ma MOSiR-u, a
sport to przecież kultura fizyczna więc też kultura. Treningi dla sportowców
prowadzą kluby, ale sportem widowiskowym nie ma się kto zajmować. Za rok mija
dziesięć lat od udanej imprezy pod tytułem Freestyle City Festiwal, może byłoby
warto ją odtworzyć, a może masz jakiś inny pomysł na duże widowisko sportowe?
Szkoda, że organizatorom Freestyle City
Festiwalu nie udało się w kolejnych
latach przygotować kolejnej edycji w Cieszynie… Szkoda, że siatkarskiej „Plaży
Open” też już nie ma w kalendarium naszego miasta… Na widowiskowe, sportowe
wydarzenia w Cieszynie jest miejsce. Mamy tor motocrossowy, jest mało
wykorzystana „Cieślarówka”, tereny „pod Wałką”, gdzie w prosty sposób i z
niewielkimi nakładami zimą można przygotować trase dla narciarstwa biegowego …
Ale są też oddolne, świetne inicjatywy – jak choćby Park Run czy „Uliczne Granie”.
9.
Masz jakąś prośbę do mieszkańców Cieszyna? Może
chciałbyś przekazać coś ludziom, którzy korzystają z oferty kulturalnej miasta,
a może chciałbyś przekazać coś tym, którzy z niej nie korzystają?
Tak –
jedną. Nie mówcie proszę, że w Cieszynie
nic się nie dzieje J
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAdaś, trzymam kciuki
OdpowiedzUsuń