sobota, 16 lutego 2019

ROZMOWA Z ADAMEM CIEŚLAREM, DYR. DOMU NARODOWEGO


   Dom Narodowy w Cieszynie to instytucja z tradycją sięgającą ponad stu lat, ale po zmianach, jakie zaszły w Polsce w 1989 roku, nie działał zawsze tak, jak chcieliby mieszkańcy naszego miasta, czasami miał pecha do dyrektora, czasami nie było pieniędzy na działalność, czasami były one trwonione w niekoniecznie dobry sposób, czasami odbywały się wojenki personalne, a czasami umieszczano tam przypadkowe osoby z politycznego nadania. Przez cały ten czas Adam Cieślar był w jakiś sposób związany z tą instytucją, a od roku 1999 jest jej etatowym pracownikiem. Znam się z nim całkiem dobrze, wiele razy miałem okazję z nim współpracować i zdradzę wam sekret, nigdy się na nim nie zawiodłem. Zawsze starał się być odpowiedzialny za to co robi, otwarty na wszelkie pomysły, zaangażowany w działalność na którą się zdecydował, a jeśli się na coś nie zgadzał to była to zawsze przemyślana decyzja, a zamiast głupiego kręcenia potrafił stanowczo powiedzieć "nie" i uzasadnić dlaczego tak właśnie zadecydował. Z kandydatów na dyrektora COK Dom Narodowy wydał mi się więc jedynym rozsądnym kandydatem w ostatnim konkursie i ucieszyłem się jak pani burmistrz powierzyła mu ostatecznie to stanowisko. Nie mogłem się więc powstrzymać i wybrałem się do niego w odwiedziny, które zaowocowały w taką oto sympatyczną rozmowę.


1.         Twoje początki współpracy z tym miejscem to granie dyskotek na początku lat dziewięćdziesiątych. Czy potrafiłbyś przybliżyć czytelnikom specyfikę tamtych imprez i jakieś ciekawe smaczki, które wtedy były codziennością, a dzisiaj mogą wydawać się śmieszne z perspektywy czasu i zupełnie innych standardów?

   (śmiech) Wszystko było inne… Imprezy w piątkowe i niedzielne wieczory trwały od … 17.00 do 22.00. Potem grzecznie cała cieszyńska młodzież szła do domu. Chyba, że ktoś znał bramkarzy w Panotpicum… ale to inna historia. W szatni Domu Narodowego kupowało się paluszki i nie do końca zimne napoje. Grałem z kaset magnetofonowych lub czasami z winyli (igły
w  tonsilowskich gramofonach strasznie w tych warunkach skakały). Wtedy DJ to był ktoś. Dostęp do muzyki był słaby, więc „błyszczał” w towarzystwie nagrywając znajomym kasety
z nowościami dostarczanymi przez ekskluzywny serwis tylko dla dj-ów. Poza tym stałym elementem wystroju sali były – wiszące na ścianach niezniszczalne kolumny Altus
i obowiązkowe kolorofony.  Muzycznie to był czas przełomu – kończyło się niezwykle popularne u nas italo disco, nadchodziło nowe – muza klubowa, trance,  house i „czarne” rytmy wyznaczały trendy lat 90-tych.

2.          Mało kto zna dzisiaj Dom Narodowy lepiej niż Ty, jesteś w końcu pracownikiem tej instytucji od 20 lat i znasz pewnie nawet jej najmroczniejsze sekrety. Opowiedz proszę jakie przez ten czas pełniłeś tu funkcje, na czym polegała Twoja praca, jaką dała Ci wiedzę i doświadczenie, a jakim kapitałem swojej osoby wchodzisz w odpowiedzialną funkcję dyrektora?

Zanim 20 lat temu rozpocząłem moja zawodową przygodę z Domem Narodowym,  w czasie studiów pracowałem jako wolontariusz przy organizacji Festiwalu Teatralnego „Na Granicy”
 i Święta Trzech Braci. I to było coś – zwłaszcza Festiwal,  który wtedy był sztandarową imprezą Solidarności Polsko-Czesko- Słowackiej i powiewem prawdziwej wolności – również tej intelektualnej. A przy okazji był niezłym chrztem bojowym dla nieopierzonego animatora kultury
J. Później przygotowywaliśmy te i inne imprezy w naprawdę bardzo wąskim gronie pracowników i sympatyków COKu. Bez dzisiejszych gadżetów, nowoczesnej techniki, komunikacji powstawały duże rzeczy oparte na zaufaniu, partnerstwie i przyjaźni ponad granicami – geograficznymi i mentalnymi. Jako instruktor w COKu, miałem przyjemność przez te wszystkie lata pracować z kilkoma dyrektorami. Od każdego z moich poprzedników mogłem nauczyć się czegoś innego…

3.         Sporo osób kojarzy Cię głównie jako dj-a z nieistniejącej już „Zielonej Trójki” gdzie byłeś twarzą tego lokalu przez wiele lat, można powiedzieć, że stworzyłeś słynne „czarne piątki”, a poza tym do dzisiaj można Cię czasami spotkać zarówno jako dj-a jak i konferansjera w różnych miejscach nie tylko w Cieszynie. Co daje Ci praca z publicznością, jak wpływa to na Twoje działanie w pozostałych sferach życia zawodowego?

Praca z publicznością, jak sam wiesz, jest moją pasją, daje dużo satysfakcji i porządnego energetycznego kopa. A jej esencją jest bezpośredni kontakt z widzem- dla mnie szalenie ważny. Od kilku lat prowadzę Strefę Kibica w ramach Pucharu Świata w Skokach Narciarskich – tam ten kontakt jest naprawdę bliski. Na marginesie -  to bardzo fajna impreza i mam nadzieje dalej być jej częścią, niezależnie  od tego, gdzie  obecnie jestem.

4.       Stanowisko dyrektora to duża odpowiedzialność, Twoje decyzje wpływają na Twoją markę, ale Ty musisz być kompromisowy względem machiny biurokratycznej, względem swoich zwierzchników w ratuszu, względem innych instytucji kultury, a także względem swoich pracowników. Jak planujesz to wszystko pogodzić i jakie masz obawy z tym związane?

Obawy wielkie! Finansowe, organizacyjne… Przede wszystkim – zależy mi na pracy z zespołem ludzi, na których mogę polegać. Nie „cokersów” z fotek na FB, ale ludzi z krwi i kości, odpowiedzialnych, znających swoją pracę i traktujących ja jak pasję. Taką grupę współpracowników chcę stworzyć. Z drugiej strony - COK nie może być samoistnym bytem, istniejącym obok miasta. Jest ważnym elementem większej całości i dbając o swoją markę  musimy mieć tego świadomość . Dlatego – zawsze to podkreślam – tak ważna jest współpraca wszystkich instytucji i nieinstytucjonalnych animatorów kultury. Razem pracujemy dla dobra miasta i jego mieszkańców, co jest celem nadrzędnym.

5.       Współpraca z Uniwersytetem, z teatrem, biblioteką, książnicą, zamkiem, zespołem pieśni i tańca, z muzeami cieszyńskimi, z Czeskim Cieszynem i z jednostkami kultury sąsiednich gmin czy innych bliskich miejscowości. Najlepiej współpracować z każdym kto tej współpracy chce, nawet z prywatnymi firmami, ale zapewne masz w głowie jakieś priorytety jeśli chodzi o potencjalnych partnerów dla inicjatyw Domu Narodowego. Możesz o tym powiedzieć coś więcej?

Trochę już o tym powiedziałem wcześniej. COK jest w centrum miasta, w centrum zainteresowania (często niestety z powodów nie mających nic wspólnego z jego działalnością). Przede wszystkim – stawiam na inicjatywy obywatelskie, słuchanie głosu mieszkańców. Nie ważne, czy stoją za nimi instytucje, organizacje pozarządowe (bardzo dla mnie ważne), czy są osobami niezrzeszonymi. Dom Narodowy powstał ponad sto lat temu ze społecznej aktywności, po to, żeby tę aktywność wspierać i animować. I tej idei pozostaniemy wierni.

6.       Chyba nie tylko mieszkańcy Starego Targu cieszą się, że w Święto Trzech Braci nie będzie tam jazgotu karuzel, ale to przecież nie jedyna zmiana jaka nastąpi w tej imprezie. Zdradź jakie jeszcze zmiany planujesz wprowadzić żeby wnieść więcej świeżości w ten najbarwniejszy weekend roku w naszym mieście.

Karuzel na Starym Targu nie będzie – to już postanowione. To miejsce mamy nadzieję odkryć na nowo i przeznaczyć na bezpieczną, familijną rozrywkę dla całych rodzin . Warsztaty, interaktywne konkursy, spektakle teatralne, występy młodych wykonawców i artystów związanych przede wszystkim z naszym regionem – to wszystko i o wiele więcej będzie tam czekać na widzów. Rynek rezerwujemy dla wieczornych koncertów. Będą oczywiście – muzyczne gwiazdy. Ale Święto Trzech Braci to nie tylko estrady, koncerty, to również wydarzenia towarzyszące, sportowe i rekreacyjne. I tutaj też planujemy niespodzianki. Szczegóły – niebawem.

7.       Kino Na Granicy to chyba najlepszy produkt eksportowy Cieszyna jeśli chodzi o kulturę. Powszechne są jednak głosy, że takich wydarzeń potrzebnych jest więcej. Czy jest szansa, że miasto przy pomocy kierowanej przez Ciebie instytucji stworzy jakąś imprezę, która skutecznie wypromuje Cieszyn w odległych miejscach i przyciągnie tu duże rzesze uczestników?

No właśnie – Kino Na Granicy jest zdecydowanie największą imprezą, taką , która ściąga do Cieszyna wielu widzów. Ale nie jedyną . Cieszy mnie odradzanie się Festiwalu Teatralnego „Bez Granic” – mocno kibicuję jego organizatorom. Od kilku lat – głównie poza strukturami COKu pracowałem przy Brackiej – obecnie Piwnej Jesieni . Jest tam klimat, jest potencjał do dalszego rozwoju wydarzenia – w partnerstwie z Miastem. Browar znajdujący się na Szlaku Zabytków Techniki jest świadectwem industrialnego dziedzictwa Cieszyna. Czy jest miejsce na nowe duże eventy –z pewnością tak. Głośno mówi się już o jarmarku świątecznym z prawdziwego zdarzenia, z bogatym programem kulturalnymi szeroką ofertą handlową. Pracujemy też nad kilkoma innymi pomysłami…

8.       Od jakiegoś czasu Cieszyn nie ma MOSiR-u, a sport to przecież kultura fizyczna więc też kultura. Treningi dla sportowców prowadzą kluby, ale sportem widowiskowym nie ma się kto zajmować. Za rok mija dziesięć lat od udanej imprezy pod tytułem Freestyle City Festiwal, może byłoby warto ją odtworzyć, a może masz jakiś inny pomysł na duże widowisko sportowe?

Szkoda, że organizatorom Freestyle City Festiwalu  nie udało się w kolejnych latach przygotować kolejnej edycji w Cieszynie… Szkoda, że siatkarskiej „Plaży Open” też już nie ma w kalendarium naszego miasta… Na widowiskowe, sportowe wydarzenia w Cieszynie jest miejsce. Mamy tor motocrossowy, jest mało wykorzystana „Cieślarówka”, tereny „pod Wałką”, gdzie w prosty sposób i z niewielkimi nakładami zimą można przygotować trase dla narciarstwa biegowego … Ale są też oddolne, świetne inicjatywy – jak choćby  Park Run czy „Uliczne Granie”.

9.       Masz jakąś prośbę do mieszkańców Cieszyna? Może chciałbyś przekazać coś ludziom, którzy korzystają z oferty kulturalnej miasta, a może chciałbyś przekazać coś tym, którzy z niej nie korzystają?

Tak – jedną.  Nie mówcie proszę, że w Cieszynie nic się nie dzieje J