Wczoraj rano umieściłem tekst o tym jak właściciele straganów na Starym Targu odgrodzili sobie teren na weekend. Dzisiaj będąc tam miałem okazję rozmawiać z kilkoma z nich i dowiedziałem się kilku rzeczy, których wcześniej nie wiedziałem, a w ich świetle powinienem napisać sprostowanie żeby nie wprowadzać nikogo w błąd i żeby nikt nie czuł się urażony. Tak więc po kolei:
- ludzie handlujący tu warzywami zawsze mieli problem z samochodami, które zaparkowane w weekend stały tam jeszcze w poniedziałek kiedy był już czas na handel
- ostatnio problem się nasilił bo przez wykopy związane z remontem kanalizacji zniknęły wymalowane na bruku koperty oznaczające zakaz postoju w tym miejscu i osoby pozostawiające tam samochód na dłużej po weekendzie mogły czuć się bezkarne
- sprawę konsultowano z MZD, ale nowych kopert nie da się wymalować z dnia na dzień dlatego Zarząd Dróg przekazał handlującym na Starym Targu ludziom taśmę zabezpieczającą i przenośny znak drogowy. Ma to być działanie doraźne na czas zanim nie wymaluje się na nowo kopert.
- zobaczyłem też papiery zezwalające na przewóz żywności w posiadanych przez ludzi ze straganów samochodach
Posumowując, handel warzywno owocowy na Starym Targu jest od lat stałym elementem życia miejskiego w Cieszynie, osoby prowadzące tą działalność nie mają lekkiej pracy i też muszą się borykać z wieloma problemami, o których zwykły kupujący nie ma nawet pojęcia. Pisząc wczorajszy tekst nie chciałem krytykować całej ich działalności, ale myliłem się będąc w przekonaniu, że będę właśnie tak, a nie inaczej zrozumiany. Panowie i panie zaopatrujący nas codziennie w warzywa i owoce odebrali to jako atak na siebie, w związku z czym zupełnie słusznie chcieli pokazać, że nic złego nie robią, działają w dobrej wierze i w uczciwy sposób pracują sprzedając nam porządne produkty nie odbiegające jakością od tych jakie są wystawiane w dużych marketach, które to w przeciwieństwie do lokalnych handlarzy nie płacą podatków w cieszyńskim urzędzie skarbowym tylko tam gdzie mają swoje centrale czyli zazwyczaj w odległych krajach.
Mam nadzieję, że nikt przez mój tekst nie zraził się do zakupów na Starym Targu i jeszcze wiele lat na nasze stoły będą trafiały zakupione tam produkty.