wtorek, 11 lutego 2014

AMORY NA WALENTYNKI, HISTORIA SMUTNA



Może ten temat jest już nudny, oklepany, wszyscy mają go dość, a ja ciągle do tego wracam, ale nie wytrzymałem dzisiaj chociaż pilnowałem się cały dzień żeby tego nie napisać. Coś jednak we mnie wieczorem pękło i muszę to z siebie wyrzucić.

Chciałem jechać do Warszawy w niedzielę bo mam tam kilka rzeczy do załatwienia, miałem już nawet przygotowane pieniądze, zadzwoniłem do kogo trzeba i poumawiałem sobie na miejscu kilka ważnych spotkań. Niestety moje plany zepsuł.......  

....... niekończący się remont kanalizacji w Cieszynie. Pomijając fakt, że taki remont dałoby się wykonać w jeden sezon, to władze Cieszyna nie potrafią tego zrobić nawet w trzy sezony i planowany termin zakończenia ciągle jest zmieniany, a pół miasta jak było dziurawe, tak jest nadal.

Co to ma wspólnego z moim wyjazdem do Warszawy??? W sumie nic, ale po kilku przejazdach po tym pięknym mieście strzeliła mi sprężyna od amortyzatora i teraz nie mam czym jechać, a jak już będę miał czym to pieniądze przeznaczone na wyjazd będą już częściowo w posiadaniu firmy Darma i pana Jurka Tomaszczyka. Na szczęście zaoszczędziłem bo obyło się bez lawety i kilkaset metrów do warsztatu udało się przejechać używając w miejscu sprężyny kawałka drewna opałowego od sąsiada, odrąbanego od większego klocka przy pomocy łopaty. Cytryn i Gumiak byliby dumni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz