poniedziałek, 24 lutego 2014

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO

W dniu świętego Walentego większość ludzi spędzała czas jak zwykle w kwiaciarniach, kawiarniach, salonach jubilerskich i na romantycznych spacerach. Niestety nie każdy mógł oddać się romantycznym spotkaniom ze swoją drugą połówką, niktórzy mieli mniej lub bardziej przyjemne obowiązki do spełnienia. W jednej z kamienic w Przeworsku, w sypialni profesora Malczaka zebrało się grono najbliższych mu osób żeby pożegnać tego niesamowitego człowieka w ostatnich chwilach jego życia. Był wśród nich Adam Kowalczyk, który przed laty bronił u profesora zarówno swoją pracę doktorską jak i później habilitację, a w ostatnich latach często przyjeżdżał z Krakowa do Przeworska w odwiedziny do "najstarszego człowieka świata" jak to studenci od dawna nazywali chudego, przygarbionego staruszka, który jeszcze nie tak dawno krzątał się po korytarzach Uniwersytetu Jagielońskiego, a w zeszłym roku władze uczelni przygotowały mu huczny bankiet z okazji setnych urodzin.


Tym razem Adam zupełnie nie miał w planach przyjazdu, ale opiekunka profesora nalegała, że następnego dnia może już nie być okazji na ostatnią rozmowę. Rozmowy Adama z profesorem były o tyle niebywałe, że urodzony we Frysztacie na Zaolziu wiekowy akademik i pochodzący z Ustronia Polany jego dawny student, a później asystent, zawsze rozmawiali godzinami o Śląsku Cieszyńskim i tajemnicach związanych z jego historią. Rozmowy te stały się ostatnimi czasy coraz bardziej tajemnicze co Adam zauważył po ostatnim powrocie profesora z Cieszyna, już prawie dwa lata temu. Od tego czasu profesor wyraźnie chciał coś Adamowi przekazać, ale opiekunka Dorota nie odstępowała ich na krok, a profesor z wiadomych jedynie sobie powodów nie był chętny dzielić się z nią swoją wiedzą.

Teraz na łożu śmierci była ostatnia szansa, ale jak zwyke poza Adamem, rektorem Wojciechem Nowakiem oraz dziećmi i wnukami, obok umierającego stała elegancka pani Dorota w białym, wykrochmalonym kitlu. Profesor był osobą niewierzącą, ale widoczny za oknami budynek bazyliki Ducha Świętego podnosił w każdym grozę i powagę tego momentu. W pewnej chwili wydawało się, że oczy leżącego zamknęły się już na zawsze, wtedy opienunka nie wytrzymała i wrzasnęła:
- Profesorze, gdzie jest do cholery ten skarb?
Wszyscy popatrzyli w jej kierunku z oburzeniem kiedy czerwieniła się ze wstydu, a prof. Malczak chwycił Adama za rękę i powiedział patrząc mu w oczy
- Pod pamiątką po mistrzu, który mnie uczył zdania układać, usiądziesz jak żebrak i spojrzysz na palec boży, a jego pokój wskaże Ci drogę pod powierzchnią

Profesor wyzionął ducha, w pomieszczeniu rozległ się płacz jego bliskich, a Dorota wybiegła z budynku, wsiadła do czerwonej Skody Fabii i odjechała w nieznanym kierunku. Najstarszy syn profesora podszedł do Adama i poprosił go o wyjście na krótką rozmowę do kuchni
- Pamięta pan działkę w Ustroniu, którą sprzedał pan mojemu ojcu? Tata zapisał ją panu w testamencie. Wiem, że jest pan teraz bardzo zajęty w Krakowie, ale pewnie przyjedzie pan na pogrzeb, chciałbym żebyśmy wtedy przy okazji zaszli do prawnika załatwić wszelkie formalności.



Adam złożył kondolencje rodzinie zmarłego i oczywiście obiecał pojawić się w dniu pogrzebu z samego rana. Teraz nie mógł już dłużej zostać w Przeworsku, czekało go jeszcze kilka spotkań na uczelni, musiał też zabrać ze sobą profesora Nowaka. Biały FIAT 500 pokonał trasę w trzy godziny, a kierowcy i pasażerowi podróż umilała spokojna muzyka płynąca z głośników. Mimo iż znali się dobrze to nie zamienili ani słowa podczas przejazdu, obaj myśleli o dziwnym skarbie wspomnianym przez opiekunkę, o jej ucieczce i o ostatnich słowach profesora "Pod pamiątką po mistrzu, który mnie uczył zdania układać, usiądziesz jak żebrak i spojrzysz na palec boży, a jego pokój wskaże Ci drogę pod powierzchnią". O jaki skarb może chodzić? Adam wspominał jeszcze swoją działkę z widokiem na Czantorię, którą z żalem na sercu sprzedawał swego czasu profesorowi żeby zdobyć środki na kupno mieszkania w Krakowie, nie mógł uwierzyć, że teraz znów będzie mógł leżeć tam w hamaku i czytać książki w letnie weekendy. Chwilę po przyjeździe obaj wrócili do swoich codziennych obowiązków w Collegium Novum przy Gołębiej.


CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz